niedziela, 20 marca 2011

Kapitalizm - problem?

Zainspirowany wczorajszą notką i kontynuacją w postaci dzisiejszego newsa na lewica.pl:

Znacznie wyższe zarobki osiągają osoby stojące na czele Getin Holdingu. Jego prezes, Radosław Boniecki, w 2010 roku wzbogacił się o 1 608 000 zł, natomiast prezes samego Getin Noble Banku, Krzysztof Rosiński, zainkasował 5 309 000 zł. Największy dochód - 7 700 000 zł - osiągnął jednak szef rady nadzorczej Leszek Czarnecki, plasując się tym samym na trzecim miejscu wśród najbogatszych Polaków.

mój komentarz obrazkowy:

sobota, 19 marca 2011

Czy ktoś coś z tego rozumie?

Panowie, panowie, macie moc nad nami,
żebym ja miał nad was, orałbym ja wami.
Panem bym ci orał, okunomem włóczył,
a pisarzem radlił, robić bym was uczył.
("Orałbym ja wami", R.U.T.A.)


Człowiek się budzi rano, otwiera oczy - rzeczywistość. To znaczy - wszystko wydaje się w pełni realne i prawdziwe. Patrzysz za okno - i widzisz tam to zasadniczo to samo, co wczoraj. Wszystko wygląda normalnie - pokój, półki, książki, kibel, nie ma się wątpliwości co do prawdziwości otaczającego świata. Do momentu włączenia komputera i zrobienia szybkiego riserczu, który udowadnia ci, że rzeczywistość w której funkcjonujesz jest najwyraźniej czymś zupełnie innym, od tego:

W 2008 roku mediana rocznego wynagrodzenia członka zarządu spółki giełdowej wyniosła 420 400 PLN - wynika z najnowszego raportu "Wynagrodzenia zarządów spółek giełdowych w 2008 roku" przygotowanego przez firmę Sedlak & Sedlak. Członkiem zarządu, który w 2008 roku zarobił najwięcej, był Piotr Janeczek - prezes Stalprodukt S.A. Znaczną część jego wynagrodzenia (o łącznej wysokości 7 733 000 PLN) stanowiła premia za wyniki w wysokości 5 463 000 PLN. Do pozostałych składników wynagrodzenia Piotra Janeczka należały: podstawa (737 000 PLN), tantiema z zysku za 2007 rok (1 359 000 PLN) oraz wynagrodzenie z tytułu pełnienia funkcji we władzach jednostek podporządkowanych (174 000 PLN). (...) Pierwszą dziesiątkę najlepiej zarabiających menedżerów spółek giełdowych zamyka Marian Kwiecień, prezes Wistil S.A. Jego wynagrodzenie w spółce-matce wyniosło 625 162 PLN, w spółkach zależnych - 3 900 895 PLN.

I tego:

Na wykresie 1. przedstawiono rozkład wynagrodzeń menedżerów banków, którzy przepracowali cały 2008 rok. 55% członków zarządów otrzymało roczne wynagrodzenie całkowite mieszczące się w przedziale od 1,01 do 2,5 mln PLN. Liczną grupę stanowili także ci menedżerowie, którzy z tytułu pełnionej w zarządzie funkcji otrzymali wynagrodzenie całkowite mieszczące się w przedziale od 2,51 do 3,5 mln PLN. Zarobki w tej wysokości przysługiwały niemal co piątemu członkowi zarządu.

Dla porównania:

Przeciętne wynagrodzenie brutto w grudniu 2008 roku wyniosło 3.419,82 zł.

Uczcie się dalej, biedni frajerzy, wypruwajcie sobie żyły i zakładajcie swoje małe śmieszne biznesiki, drodzy młodzi aktywni naiwniacy. Może jeden z kilku tysięcy takich jak wy dobrnie kiedyś do pozycji równej feudalnemu magnatowi, którego zarobki pozbawione są jakiegokolwiek racjonalnego uzasadnienia. Którego życie jest równie oderwane od rzeczywistości, w której żyjemy my, jak jego pensja, pochodząca z robienia nas wszystkich w dupę.

Jak można pomóc młodym w wieku 19-24 lat?

Radzikowski: - W dużej mierze sami są sobie winni. Kończą studia i od razu chcą wysokich stanowisk. Nie dość, że większość nie ma żadnego doświadczenia, wielu nie miało nawet stażu na studiach, to jeszcze żądają bardzo dobrej pensji. To rynek dyktuje stawki. Zamiast 5 tys. zł netto na początek warto poprosić o 2-3 tys. zł, a nawet przyjąć niższe stanowisko w dobrej firmie, niż narzekać na brak posady.

czwartek, 10 marca 2011

Polska chorymi dziećmi stoi

Zacząłem jakiś czas temu szykować notkę o nowym projekcie na polskiej scenie muzycznej i coś jej niestety skończyć nie mogę. Więc zamiast tego krótko zupełnie o czym innym.

Adam Ostolski w tekście z "Zielonych Wiadomości" porusza problem opieki medycznej osób starszych. To ważne w sytuacji, w której potrzeby emerytów i emerytek prawie zupełnie zniknęły z obszaru dyskusji publicznej, a oni sami traktowani są jako coś zupełnie przezroczystego, a jeśli już się ich zauważa - to jako coś co zawadza, przeszkadza, wolno się porusza i marudzi. Tekst Adama jest zwięzły i trafny, nie będę więc go specjalnie komentował. Chciałbym natomiast napisać o drugim końcu wiekowej osi - czyli o dzieciach.

Polska chorymi dziećmi stoi. Otworzenie portalu społecznościowego, wejście do autobusu, pracy, szkoły, uczelni - wszędzie tam napotkać można co najmniej jedną kartkę, plakat z apelem o pomoc dla ciężko chorego Szymona, Gosi, Jasia, Madzi. Mukowiscydoza, tuberkuloza, stwardnienie rozsiane, niepełnosprawność. Na każdej kartce - zdjęcie malca podłączonego do specjalnej aparatury, patrzącego się na nas swoimi wielkimi, smutnymi oczami. Pod spodem - opis przypadku, numer konta, dane fundacji. Apel o pomoc, każda wpłata się liczy.

A ty patrzysz na te cierpiące ślepia, na ludzki dramat każdego z tych dzieciaków. "Kurwa, i jeszcze z tymi dziećmi jebanymi, nie mogę!". Pomożesz Szymonowi, czy Gosi? Jasiowi, czy Madzi? A może wszystkim? Wpłacasz na każde konto po 10 zł, razem 40 zł. Przez chwilę czujesz, że zrobiłeś to co do ciebie należało. Następnego dnia los zanosi cię do innego autobusu, tramwaju, uczelni, sklepu. A tam: apel o pomoc dla ciężko chorego Jacka, Agaty, Zosi, Mateusza. W telewizji apel fundacji TVN, Pomagam, Nie jesteś sam.

Drapiesz się po głowie i wiesz, że na wszystkich nie wpłacisz, bo po prostu tyle nie masz. I zastanawiasz się, komu masz pomóc. Agacie? Zosi? Mateuszowi? Jackowi? To może Zosi. Ale czemu Zosi, a nie Agacie? Która cierpi bardziej? Tzw. "państwo polskie" stawia nas w pozycji konieczności dokonania wyboru - musisz zdecydować, czy pomoc należy się bardziej małemu Mateuszowi czy małemu Jackowi. Którego wybierzesz?

Pamiętam, jak na samym początku lat dwutysięcznych uderzyła mnie zwiększona ilość osób chodzących po ulicach miasta z wózkami ze złomem. Po latach wróciłem do tego wspomnienia i porównałem je z danymi dotyczącymi bezrobocia. Jak się okazuje, byłem (i wielu/wiele z nas również) świadkiem ówczesnej polskiej nędzy i społecznej zapaści, mającej swój kulminacyjny punkt tuż przed wstąpieniem Polski do Unii Europejskiej.

Mimo zmniejszania straszliwych podatkowych danin płaconych przez jedną z najbardziej prześladowanych grup społecznych - przedsiębiorców - nadal ta biedna grupa nie uczyniła nam raju na ziemi. Chorych dzieci nie ubywa, doskonałych prywatnych placówek, które w magiczny sposób, za grosze, rozwiązałyby problem jakoś nadal nie ma.

Ciężko chore dzieci, spoglądające na nas z plakatów, to produkt chorego systemu, bohatersko (nawiązując do Owsiaka i Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy) walczącego ze skutkami, a nie przyczynami tkwiącymi w nim samym.