gdyż tylko w ten sposób można wykryć to,
czego podważyć się nie da".
Prof. Tadeusz Kotarbiński,
pierwszy rektor Uniwersytetu Łódzkiego
W powyższym motcie, Tadeusz Kotarbiński pięknie i zwięźle ujął etos nauki, jako krytycznego, rozumowego podejścia do otaczającej nas rzeczywistości, wymuszający bycie w ciągłym intelektualnym „stanie gotowości”. Nic więc dziwnego, że znajduje się ono w zakładce „Misja UŁ” na stronie internetowej Uniwersytetu Łódzkiego. Staje się to zaskakujące dopiero, gdy uświadomimy sobie, jak bardzo na bakier z tym mottem może być praktyka instytucjonalna i naukowa Uniwersytetu. Świadczy o tym sprawa nadania tytułu doktora honoris causa Rudolphowi Giulianiemu – pokazuje ona, jak łatwo dochodzi na polskich uczelniach publicznych do zjawiska „fabrykowania konsensusu”: naturalizowania ściśle określonych poglądów politycznych jako naukowych oraz obiegowych prawd.
Na początku grudnia ubiegłego roku Senat Uniwersytetu Łódzkiego podjął uchwałę o nadaniu Rudolphowi Giulianiemu tytułu doktora honoris causa. Promotor procesu nadania tytułu tak uzasadniał, w artykule z „Rzeczpospolitej”, decyzję Senatu:
Giuliani połączył walkę z przestępczością ze wzrostem nakładów na oświatę i pomocą socjalną – zachwala zalety najsłynniejszego burmistrza Ameryki referent wniosku prof. Brunon Hołyst. – Jego program „Zero tolerancji” sprawił, że najbardziej niebezpieczne miasto w USA stało się najbezpieczniejsze. Liczba wszystkich przestępstw spadła o ponad połowę.
Z dalszej części tekstu możemy dowiedzieć się, o co chodziło w słynnej strategii Giulianiego:
Program Giulianiego polegał na karaniu nawet za błahe przewiny, by bezkarność nie rozzuchwalała. Burmistrz wychodził bowiem z założenia, że droga od występku do zbrodni jest zazwyczaj taka sama: zaczyna się od malowania sprayem na murach, bójek, potem są drobne kradzieże, napady i w końcu zabójstwa. I choć nie każdy grafficiarz będzie mordercą, to każdy morderca był kiedyś grafficiarzem – twierdził.
Senat UŁ podjął decyzję o przyznaniu doktoratu honoris causa w oparciu o recenzje następujących osób: prof. dr hab. Bogusława Sygita z Uniwersytetu Łódzkiego, prof. dr. hab. Michała Seweryńskiego z Uniwersytetu Łódzkiego, prof. dr. hab. Andrzeja Marka z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu oraz prof. dr. hab. Stanisława Pikulskiego z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. Jak to możliwe, by tak szerokie grono naukowców z tytułami profesorskimi przeszło do porządku dziennego nad poważnymi kontrowersjami związanymi z „osiągnięciami” Giulianiego? Zgodnie z mottem znajdującym się na stronie Uniwersytetu Łódzkiego, obowiązkiem każdego uczciwego, rzetelnego badacza jest wytrwałe podważanie i weryfikowanie tez (hipotez, badań, i tak dalej), z jakimi ów się w swojej działalności naukowej spotyka. Tymczasem, uznanie działań Giulianiego za sukces, a założeń programu „Zero tolerancji” za prawomocne, jest wysoce dyskusyjne i problematyczne.
W poszukiwaniu i krzewieniu prawdy
Mistyfikacją, jaką jest „Zero tolerancji” oraz „teoria zbitej szyby” dogłębnie zajął się Loïc Wacquant, profesor Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley, uczeń Pierre'a Bourdieu, w swojej książce „Więzienia nędzy”. Tekst jest wyjątkowo łatwo dostępny, niestety, recenzenci kandydatury, a w szczególności jej promotor, prof. Brunon Hołyst, najwyraźniej nie zapoznali się z analizą Wacquanta. W przeciwnym razie, prof. Hołyst nie upierałby się zapewne przy związku między strategią Giulianiego a „dwukrotnym spadkiem przestępczości”. Wacquant wskazuje, że w tym samym okresie podobny spadek przestępczości można było zaobserwować w innych stanach, w których nie wprowadzono idei „Zera tolerancji”, czy w Kanadzie, nie dokonującej żadnych istotnych zmian w swojej polityce walki z przestępczością. W szerszej perspektywie spadek przestępczości w Nowym Jorku był więc wynikiem działania czynników z poziomu makro (takich jak bardzo dobra koniunktura gospodarcza czy zmiany demograficzne), a nie działań ówczesnego burmistrza. Co więcej, spadek przestępczości w tym mieście zaczął się już na 3 lata przed dojściem Giulianiego do władzy! Choć dostrzega jeszcze inne, niż Wacquant, przyczyny spadku przestępczości, także ekonomista Stephen D. Levitt wskazuje, że działania ówczesnego burmistrza Nowego Jorku miały znikomy wpływ na ilość popełnianych przestępstw.
Wielki wzrost nakładów na policję oraz zorientowanie na surowe karanie nawet za najdrobniejsze przestępstwa doprowadził natomiast do eskalacji przemocy ze strony służb policyjnych, skierowanej przede wszystkim w kierunku czarnych społeczności: Wacquant przytacza olbrzymie różnice w ocenach działań policji między osobami o białym, a czarnym kolorze skóry, a także drastyczny wzrost skarg ze strony tych drugich (ok. 60%). Polityka Giulianiego miała jeszcze jeden efekt: pozwoliła ona napędzić koniunkturę na usługi prywatnych firm i korporacji zajmujących się więziennictwem czy, szerzej, „ochroną bezpieczeństwa”. Do tego, gros skazywanych i osadzanych w ośrodkach karnych stanowili czarni, z biednych dzielnic, zatrzymywani za posiadanie „nielegalnych substancji”, zgodnie z inną wielką mistyfikacją zwaną „wojną z narkotykami”. Tą samą, która po wielu latach krytyki ze strony przeróżnych środowisk (w tym organizacji zrzeszającej byłych i obecnych policjantów) została ostatnio uznana w raporcie Światowej Komisji ds. Polityki Narkotykowej za spektakularną porażkę (fragment artykułu z Gazety Wyborczej: „globalna wojna z narkotykami nie powiodła się, co pociągnęło dewastujące konsekwencje dla społeczeństw i jednostek na całym świecie”).
W oparciu o zasady humanizmu i demokracji
Analizując postępowanie obecnych władz Uniwersytetu Łódzkiego bardzo trudno jest powstrzymać się przed konstatacją, że jest ono częścią opisywanego przez Wacquanta zjawiska szerokiej promocji i lobbingu na rzecz „Zera tolerancji” wśród elit politycznych. By mogły one wprowadzać rozwiązania służące w istocie penalizacji biednych i wykluczonych, owe rozwiązania potrzebują pseudonaukowej przykrywki, przedstawiającej je jako empirycznie potwierdzone, i tym samym prawomocne, naukowe fakty. Po napisaniu odpowiedniej ilości „rozpraw” i zorganizowaniu licznych seminariów i konferencji, „Zero tolerancji” z ideologicznego, miałkiego konstruktu awansuje do rangi naukowej prawdy. Trzeba zwrócić uwagę, że w przeciwieństwie do krytyków „teorii zbitej szyby”, czy „Zera tolerancji”, teksty ich apologetów nie były publikowane w żadnych poważnych, prestiżowych periodykach naukowych. Z reguły były to książki czy czasopisma finansowane przez neoliberalne think-tanki, takie jak Heritage Foundation, czy Manhattan Institute. Tym samym „dzieła” teoretyków spod znaku „zera tolerancji” nie przeszły ani procesu recenzenckiego, ani nie zostały poddane jakiejkolwiek innej naukowej weryfikacji.
Podpisanie się pod kandydaturą Giulianiego do tytułu doktora honoris causa kadry naukowej Uniwersytetu Łódzkiego i innych polskich uczelni publicznych jest częścią tego procesu legitymizacji neoliberalnej ortodoksji i ideologicznej mistyfikacji. Nawet, jeśli wspomniani naukowcy zignorowali narzucające się wnioski dotyczące charakteru programu „Zero tolerancji”: jako działań generujących – a nie rozwiązujących – problemy społeczne, to same wątpliwe i szeroko krytykowane „naukowe podstawy” tej strategii powinny być wystarczającym powodem do tego, by odrzucić pomysł nagradzania Giulianiego tytułem doktora honoris causa. Niestety jednak, „produkowanie konsensusu” ma się na Uniwersytecie Łódzkim bardzo dobrze – ze szkodą dla etosu nauki i wbrew maksymie pierwszego rektora Uniwerstetu.
@wm
OdpowiedzUsuńAle czego się dziwić, przecież Giuliani pięknie wypełnia neoliberalną zasadę: "kontrola i represja tak, świadczenia i prawa - nie".
Oczywiście. Swoją drogą, warto zwrócić uwagę na ten fragment newsa z Rzepy:
OdpowiedzUsuń"– Wizyta Giulianiego będzie okazją do poznania programu „Zero tolerancji”, który w Nowym Jorku dobrze działa – mówi „Rz” Kwiatkowski, który w 1998 r. jako student prawa był stypendystą rządu amerykańskiego. I wtedy sam miał okazję przyglądać się pracy nowojorskiego komisariatu i rozmawiać z zastępcą Giulianiego."
:):):)