środa, 4 kwietnia 2012

Gazeta Wyborcza na bakier z faktami

Warto czasem czytać Wyborczą - po to, by na gorąco obserwować jak do lamusa odchodzą resztki rzetelności i uczciwości w debacie publicznej.

Oto Gazeta straszy na swoim portalu nagłówkiem: Przed wyborami prezydenckimi we Francji komunizm znów w modzie. Grę na przerażenie czytelników autorka tekstu, Dominika Pszczółkowska, zaczyna już we wstępie, określając Jean-Luc Melenchona, lidera Frontu Lewicy, mianem "ideologicznego negatywu Marine Le Pen". Klasyczna zagrywka ze strony neoliberalnego soldactwa: walka równorzędnych ekstremów. Bo jak wiadomo, rasizm i pogarda dla imigrantów są dokładnie tym samym, czym walka o prawa pracownicze.

Nie to jest jednak crème de la crème tego tekstu. Rewelacja nadchodzi w piątym akapicie, gdzie Pani Pszczółkowska pisze tak:

Melenchon chce wprowadzić 100-procentowy podatek od dochodów powyżej 360 tys. euro (czyli zabierać bogaczom całość zarobków)

The horror! Komuszy terror w najgorszym wydaniu!!!!11111jedenjedenjeden. No tyle, że nie.

Pani Pszczółkowska w swojej - zapewne błogiej - ignorancji i głębokim poważaniu dla tak staromodnych wartości, jak rzetelność, nie wiem: albo bezmyślnie skopiowała czyjąś notkę, albo równie bezmyślnie przetłumaczyła to, co znalazła na zachodnich serwisach. Bezmyślność ta zawiera się oczywiście w - za przeproszeniem - jebnięciu absolutnego idiotyzmu jakim jest "zabieranie bogaczom całości zarobków".

Wystarczy wpisać w Google sformułowanie "Melenchon tax rates", by oczom sikającego już po nogach przed wspomnianym komuszym terrorem czytelnika ukazała się ta strona:

http://www.guardian.co.uk/world/french-election-blog-2012/2012/mar/29/jean-luc-melenchon-france-rising-support

I to zdanie:
Anti-capitalist firebrand whose ideas include 100% fat cat tax on earnings above £300,000* wins attention and support in the polls.

Ja rozumiem, że nie każdy musi znać angielski. Doskonale wiem też, że nie każdy musi być ekspertem od systemów podatkowych. Ale jak dziennikarka gazety, uznawanej za poważną i opiniotwórczą, może tak kłamać albo bezmyślnie sadzić takie błędy - tego nie wiem. Dla Pani Pszczółkowskiej, i reszty redakcji Gazety na przyszłość: 100% tax on earnings above £300,000 znaczy tyle, co 100% stawka podatku od zarobków powyżej £300,000. Oznacza to, że w takim przypadku wspomniany bogacz, zarabiając np. 350,000£, oddaje państwu w postaci podatku dochodowego nie 350,000£, ale £50,000£. W przypadku podatku dochodowego dla dochodów powyżej 300,000£ w wysokości dajmy na to 50%, płaciłby on - od kwoty opodatkowania wynoszącej £50,000 - podatek dochodowy w wysokości 25,000£. Od pozostałej kwoty płaciłby on podatki dochodowe zgodnie z kolejnymi progami. Bardzo prosto jest to wytłumaczone chociażby tutaj: http://pl.wikipedia.org/wiki/Podatek_progresywny

I dziwić się później, że obowiązujący u nas system podatkowy jest postrzegany jako "represyjny", "socjalistyczny", i tak dalej...

UPDEJT* Jeden z dyskutantów na FB, znający się o niebo lepiej ode mnie na francuskiej polityce i w szczególności meandrach francuskiej lewicy dorzucił swoje trzy grosze, polecam przeczytać:

"W ogóle sama konstrukcja tego podatku przedstawiona w programie wyborczym jest bardzo ciekawa. Ustanawia ona pensję maksymalna jaką można zarobić, ale nie jest ona uzależniona od sztywnej wartości, jak tu jest podane tych 360 tys. Euro, ale jest dopasowana do zaleceń Europejskiej Konfederacji Związków Zawodowych (ETUC) zgodnie z którymi różnice między pensją najniższą i najwyższa nie powinny przekraczać stosunku 1:20. I tak zgodnie z programem pensja maksymalna ma być 20-krotnością pensji minimalnej. W takiej sytuacji, bogacz nie chcąc oddawać 100% swojej nadwyżki państwu będzie musiał podnieść pensje w swoim przedsiębiorstwie, żeby sam mógł zarabiać więcej."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz