czwartek, 10 marca 2011

Polska chorymi dziećmi stoi

Zacząłem jakiś czas temu szykować notkę o nowym projekcie na polskiej scenie muzycznej i coś jej niestety skończyć nie mogę. Więc zamiast tego krótko zupełnie o czym innym.

Adam Ostolski w tekście z "Zielonych Wiadomości" porusza problem opieki medycznej osób starszych. To ważne w sytuacji, w której potrzeby emerytów i emerytek prawie zupełnie zniknęły z obszaru dyskusji publicznej, a oni sami traktowani są jako coś zupełnie przezroczystego, a jeśli już się ich zauważa - to jako coś co zawadza, przeszkadza, wolno się porusza i marudzi. Tekst Adama jest zwięzły i trafny, nie będę więc go specjalnie komentował. Chciałbym natomiast napisać o drugim końcu wiekowej osi - czyli o dzieciach.

Polska chorymi dziećmi stoi. Otworzenie portalu społecznościowego, wejście do autobusu, pracy, szkoły, uczelni - wszędzie tam napotkać można co najmniej jedną kartkę, plakat z apelem o pomoc dla ciężko chorego Szymona, Gosi, Jasia, Madzi. Mukowiscydoza, tuberkuloza, stwardnienie rozsiane, niepełnosprawność. Na każdej kartce - zdjęcie malca podłączonego do specjalnej aparatury, patrzącego się na nas swoimi wielkimi, smutnymi oczami. Pod spodem - opis przypadku, numer konta, dane fundacji. Apel o pomoc, każda wpłata się liczy.

A ty patrzysz na te cierpiące ślepia, na ludzki dramat każdego z tych dzieciaków. "Kurwa, i jeszcze z tymi dziećmi jebanymi, nie mogę!". Pomożesz Szymonowi, czy Gosi? Jasiowi, czy Madzi? A może wszystkim? Wpłacasz na każde konto po 10 zł, razem 40 zł. Przez chwilę czujesz, że zrobiłeś to co do ciebie należało. Następnego dnia los zanosi cię do innego autobusu, tramwaju, uczelni, sklepu. A tam: apel o pomoc dla ciężko chorego Jacka, Agaty, Zosi, Mateusza. W telewizji apel fundacji TVN, Pomagam, Nie jesteś sam.

Drapiesz się po głowie i wiesz, że na wszystkich nie wpłacisz, bo po prostu tyle nie masz. I zastanawiasz się, komu masz pomóc. Agacie? Zosi? Mateuszowi? Jackowi? To może Zosi. Ale czemu Zosi, a nie Agacie? Która cierpi bardziej? Tzw. "państwo polskie" stawia nas w pozycji konieczności dokonania wyboru - musisz zdecydować, czy pomoc należy się bardziej małemu Mateuszowi czy małemu Jackowi. Którego wybierzesz?

Pamiętam, jak na samym początku lat dwutysięcznych uderzyła mnie zwiększona ilość osób chodzących po ulicach miasta z wózkami ze złomem. Po latach wróciłem do tego wspomnienia i porównałem je z danymi dotyczącymi bezrobocia. Jak się okazuje, byłem (i wielu/wiele z nas również) świadkiem ówczesnej polskiej nędzy i społecznej zapaści, mającej swój kulminacyjny punkt tuż przed wstąpieniem Polski do Unii Europejskiej.

Mimo zmniejszania straszliwych podatkowych danin płaconych przez jedną z najbardziej prześladowanych grup społecznych - przedsiębiorców - nadal ta biedna grupa nie uczyniła nam raju na ziemi. Chorych dzieci nie ubywa, doskonałych prywatnych placówek, które w magiczny sposób, za grosze, rozwiązałyby problem jakoś nadal nie ma.

Ciężko chore dzieci, spoglądające na nas z plakatów, to produkt chorego systemu, bohatersko (nawiązując do Owsiaka i Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy) walczącego ze skutkami, a nie przyczynami tkwiącymi w nim samym.


2 komentarze:

  1. tylko widzisz - ci prześladowani przedsiębiorcy nie mają obowiązku płacenia danin na chore dzieci. Chcesz - płać. Nikt Ci nie broni. Zrób fundację i zaproś kumpli, jeżeli mnie przekonasz że jesteś wiarygodny to sam Ci dam w miarę możliwości, czyli z 5 złotych na pewno, jeżeli będę mógł to więcej.

    Tymczasem - nienawidzę gdy ktoś mi mówi co mam robić. Czy to konserwatysta, czy socjalista, czy kto inny.

    I nie gadaj o tym, że nie powstają prywatne placówki, bo powstają, ale jak się zabiera połowę pensji i tak z reguły biednym polakom to nic dziwnego że nie ma pieniędzy na to.

    OdpowiedzUsuń
  2. btw. design strony masz dobry w chuj, serio

    OdpowiedzUsuń